Dlaczego porzucił psa?
Dodano: , Żródło: LM.pl
Wyjaśnieniem sprawy, porzuconego przez właściciela, rannego psa zajęła się Prokuratura Rejonowa w Koninie. Policja przekazała już akta.
Wyjaśnieniem sprawy, porzuconego przez właściciela, rannego psa zajęła się Prokuratura Rejonowa w Koninie. Policja przekazała już akta. Śledczy sprawdzą, jaki był przebieg zdarzenia. Za znęcanie się nad zwierzęciem Pawłowi S. grozi kara grzywny lub rok więzienia.
Przypomnijmy: do zdarzenia doszło 2 marca. Przywiązanego do konstrukcji stalowej pod wiaduktem Briańskim psa znalazł przypadkowy przechodzień. Suka miała wyrwaną lewą, przednią łapę razem ze stawem barkowym. Psem zajęło się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Mimo natychmiastowej operacji, Xena nie przeżyła drugiej nocy. Dzięki informacjom przekazanym przez anonimowe osoby. udało się odnaleźć właściciela. Okazał się nim 29-letni mieszkaniec Konina.
Paweł S. zeznał, że to on był z psem, kiedy ten wpadł pod pociąg. Nie przyznał się do znęcania nad zwierzęciem i porzucenia go. - Mężczyzna twierdzi, że poszedł po pomoc, bo sam nie mógł unieść psa. A do konstrukcji pod wiaduktem przywiązał sukę, żeby nie uciekła – mówi Marek Kasprzak rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koninie - Twierdzi też, że wrócił do Xeny, ale jej już nie było, a o tym, co się z nią stało, dowiedział się z internetu.
Mimo to nie skontaktował się z lecznicą i nie zainteresował swoim psem. Na wyjaśnienie czeka też fakt, że na miejsce zdarzenia wrócił sam, mimo że - jak twierdzi - poszedł po pomoc.
Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Koninie.
Zdjęcie: Życie Konina
Przypomnijmy: do zdarzenia doszło 2 marca. Przywiązanego do konstrukcji stalowej pod wiaduktem Briańskim psa znalazł przypadkowy przechodzień. Suka miała wyrwaną lewą, przednią łapę razem ze stawem barkowym. Psem zajęło się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Mimo natychmiastowej operacji, Xena nie przeżyła drugiej nocy. Dzięki informacjom przekazanym przez anonimowe osoby. udało się odnaleźć właściciela. Okazał się nim 29-letni mieszkaniec Konina.
Paweł S. zeznał, że to on był z psem, kiedy ten wpadł pod pociąg. Nie przyznał się do znęcania nad zwierzęciem i porzucenia go. - Mężczyzna twierdzi, że poszedł po pomoc, bo sam nie mógł unieść psa. A do konstrukcji pod wiaduktem przywiązał sukę, żeby nie uciekła – mówi Marek Kasprzak rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koninie - Twierdzi też, że wrócił do Xeny, ale jej już nie było, a o tym, co się z nią stało, dowiedział się z internetu.
Mimo to nie skontaktował się z lecznicą i nie zainteresował swoim psem. Na wyjaśnienie czeka też fakt, że na miejsce zdarzenia wrócił sam, mimo że - jak twierdzi - poszedł po pomoc.
Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Koninie.
Zdjęcie: Życie Konina
Przeczytaj również:Schronisko za psa